Podróż Koleją Transsyberyjską i Bajkał 2018 - relacja z wyjazdu

Na przełomie lipca i sierpnia 2018 r. zorganizowaliśmy dla Słuchaczy Rasputina podróż Koleją Transsyberyjską. Przez kilka lat naszej działalności często słyszeliśmy od Kursantów i przyjaciół Szkoły,  że podróż Koleją Transsyberyjską to marzenie, które chcieliby spełnić. Nam też wiele razy myśl o organizacji takiego wyjazdu przemknęła, ale a to byliśmy w Moskwie, a to w Petersburgu, a to w Archangielsku, a to u Dziadka Mroza. Zawsze wakacje były pełne wyjazdów. W tym roku postanowiliśmy jednak dłużej nie zwlekać, kupiliśmy bilety i fru:)

Docelowym punktem naszej wycieczki był Irkuck i Państwowy Uniwersytet, z którym podpisaliśmy umowę o współpracy w zakresie organizacji dwutygodniowej Szkoły Letniej języka rosyjskiego. Tam miał być pierwotnie nasz główny przystanek. Rzeczywistość przyniosła jednak troszkę inny scenariusz i co tu dużo mówić, po prostu pobuszowaliśmy nad Bajkałem. Gdzie my nie byliśmy:)

W Irkucku w Szkole Letniej wzięło udział z polskiej strony 12 osób. W większości to stara, dobra ekipa:), z którą mieliśmy przyjemność być razem w Petersburgu czy Archangielsku. Byli w grupie zarówno Słuchacze naszej Szkoły, jak i np. diewuszki, które poznaliśmy dopiero przy okazji tego wyjazdu. Jako że mamy doświadczenie i wiemy jak wygląda lub w zasadzie powinna wyglądać wakacyjna nauka na Uniwersytecie, największą niewiadomą była dla nas sama podróż Koleją Transsyberyjską. Nie mogliśmy się doczekać, choć nie wszyscy z całej grupy zdecydowali się na taki wariant, ze względu na urlopy, kolizję terminów, itd., dlatego też skład był podzielony. Część z nas dotarła do Irkucka pociągiem z Moskwy, część samolotem. Pociągiem ponad 5 tysięcy kilometrów i prawie 5 dni:) przejechali: Beata, Sara, Ola, Dorota, Renata, Kasia, Kinga, Bartek i nasza lektorka Karolina. Jak było? Wydaje nam się, że chociaż raz w życiu trzeba przeżyć taką przygodę i przekonać się czy podróż Koleją Transsyberyjską to właśnie to:) My jesteśmy zachwyceni!

Nie ma nic trudnego w organizacji takiego wyjazdu. Bilety na Kolej można kupić bez problemu drogą elektroniczną, wybrać rodzaj przedziału i miejsca. My od samego początku założyliśmy, że jedziemy tzw. plackartnym wagonem, w którym bilety są najtańsze. Jest to wagon otwarty, z boksami z leżankami na górze i dole, gdzie wszyscy się widzą i słyszą. Wagon kupiejny to ponoć lepsze warunki (lepsze nie do końca jest adekwatnym słowem:)), zamknięte 4-osobowe "komnaty" i więcej prywatności. Pozostaje jeszcze oczywiście klasa I, the best:) Czytając miliony książek, tekstów i artykułów przygotowaliśmy się jak na wojnę:)) Zabraliśmy ze sobą niezbędniki, zupki chińskie, sterty wilgotnych chusteczek higienicznych, czasoumilacze, wachlarze na wypadek upałów, herbaty, kawy, itd., itp. Naczytaliśmy się, że w wagonach niezbyt przyjemnie pachnie, że z toalet strach korzystać, że nie ma klimatyzacji, że trzeba przygotować sobie zapasy jedzenia, bo na stacjach nie zawsze jest czas, żeby coś kupić, a jak już jest to jest bardzo drogo, że nie ma gniazdek ... więc załadowani milionem gadżetów wsiedliśmy 16 lipca o 24.35 na Dworcu Jarosławskim w ten upiorny pociąg, w którym mieliśmy spędzić prawie 5 dni, przygotowani na najgorsze.

Okazało się, że jednak nie taki diabeł straszny, a wręcz wagon luks:) Otrzymaliśmy na wejściu od prawodnika sterylnie zapakowaną pościel i ręcznik, w wagonie była klimatyzacja, rolety w oknach, przy każdym miejscu gniazdka lub wejścia USB, stoliczki, toalety, w których był papier toaletowy i które były sprzątane. Każdym wagonem opiekowało się dwóch prawodników, u których można było pożyczyć szklankę, jeśli ktoś nie miał swojej i w każdej chwili kupić przedmioty pierwszej potrzeby, jak np. herbata, kawa, coś do jedzenia lub nawet pasta do zębów. Na początku wagonu 24 godziny na dobę można było skorzystać z samowaru z wrzątkiem. Światło gaszono w granicach 23-24, ale wcale nie panowały egipskie ciemności. Było na tyle przytłumione, że pozwalało spać, ale udając się w nocy do toalety nie potrzebowałeś latarki. Dodatkowo, każdego dnia wagony były sprzątane, prawodnicy myli podłogi. A przeurocza babuszka z wagonu restorana kilka razy dziennie na śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację przywoziła ciepłe bułeczki z parówką, watruszki, napoje. Mieliśmy okazję odbyć wycieczkę po pociągu, przechodziliśmy obok wagonów kupiejnych i tam warunki nie są już takie -powiedzielibyśmy- luksusowe. Przede wszystkim nie ma klimatyzacji, więc latem, kiedy rozpieściła nas temperatura 40 stopni, wcale nie było czego zazdrościć. I brak gniazdek również dawał się we znaki, bo można było połamać nogi w plątaninie kabli w przedsionkach przedziałów. Można zatem stwierdzić, że nam się poszczęściło. Podczas całego wypadu do Irkucka zdarzały nam się dodatkowe podróże pociągami, również całonocne, bo dotarliśmy chociażby do Ułan-Ude -stolicy Buriacji, a potem jeszcze część z nas jechała pociągiem relacji Ułan-Bator - Chiny, więc trochę się tymi pociągami najeździliśmy i owszem są różne składy, nowocześniejsze i te mniej, ale podróż Koleją naprawdę nie jest wyczynem ekstremalnym. Najbardziej doskwiera brak prysznica i na to trzeba się psychicznie przygotować. W toaletach można skorzystać z umywalki i w minimalnym chociaż zakresie zadbać o higienę, ale po 2 dniach marzysz o prysznicu, a po 5 jesteś gotów wskoczyć do Bajkału:) Nie pamiętamy, aby przeszkadzały nam zapachy w wagonie, przynajmniej nie odczuwaliśmy żadnego dyskomfortu z tego powodu, chociaż po kilku dniach siedząc obok siebie staraliśmy się zachować bezpieczną odległość:))))))))) Na pewno ograniczone możliwości "prysznicowe" to główny minus.

Nie do końca prawdą jest też to, że w Kolei Transsyberyjskiej wszyscy piją wódkę. Jeśli już tak piszemy sobie szczerze:) to w zasadzie bardziej procentowe napitki jadący Rosjanie mieli okazję spróbować dzięki nam, bo jako podarki z Polski wieźliśmy np. żubrówkę i wtedy faktycznie udało nam się zaliczyć wagonową imprezkę, no bo od słowa do słowa: to za drużbu, Polszu i Rosiju:))))

Trochę zawiodły nas widoki za oknem, nie są na pewno spektakularne, przynajmniej na trasie Moskwa-Irkuck. Bo już na linii Irkuck-Ułan-Ude przez dłuższy odcinek pociąg jedzie u brzegów Bajkału. A tak lasy, wioski, górka, drzewka i drzewka i drzewka:) Dlatego też trzeba sobie jakoś radzić. Ludzie czytają książki, śpią, słuchają muzyki, czasami zagają i zapytają co Ci strzeliło do głowy, że jedziesz tak daleko:) Dzień upływa im także na rytuałach przygotowania śniadań, obiadów i kolacji. Nasze chińskie zupki to nic w porównaniu z tym jak do tematu jedzenia przygotowują się miejscowi. Mając dwie walizki, możecie być pewni, że w drugiej na pewno znajduje się wałówka:))) Nawiązując do kuszania, na dworcach, najczęściej przy dłuższych postojach możesz kupić świeży, jeszcze ciepły obiad od babuszek, które w torebkach mają kotleciki, ziemniaczki, suróweczki. Na dłuższych stacjach można je spotkać i kupić obiad za 100 rubli, przy czym nieprawdą jest to, że w babuszkach można "przebierać". Czasami naprawdę musieliśmy się "naszukać". Wynika to z tego, że często na dworcach znajdują się już kioski, w których można kupić wszystko, więc sposoby walki z konkurencją mają swoje prawa, działa to w dwie strony. W trakcie każdego dnia podróży pociąg kilkakrotnie zatrzymuje się na stacjach. Czasami przystanek trwa minutę:), ale na tych dłuższych, które nawet dochodzą do godziny, można spokojnie rozprostować nogi lub wyjść do sklepu przy dworcu i zrobić większe zakupy. 

Mamy po przeżyciu podróży Koleją milion wrażeń, których nie sposób opisać. Cały czas coś nam się przypomina i chcielibyśmy opowiedzieć Wam wszystko, wszystko. Podsumowując jednak, to wspaniałe przeżycie!!! I robiąc rachunek plusów i minusów, za i przeciw my wybralibyśmy się w tę podróż raz jeszcze, więc jeśli się wahacie ... pakujcie plecaki i w drogę:) I pamiętajcie, że jechać Koleją to nic trudnego i wrócicie z niej cali i zdrowi i nie umrzecie z wycieńczenia organizmu, więc stereotypom mówimy stanowcze nie:)

Po podróży Koleją dotarliśmy do Irkucka, zakwaterowani byliśmy w akademiku ... numer 13. I już sam ten numer powinien zapalić nam czerwoną lampkę. Mieszkaliśmy sobie z karaluchami, pluskwami i jeszcze innymi stworzonkami, które nas po prostu pogryzły. Wiemy, że w rosyjskich akademikach zdarza się mieć współlokatorów tego typu, ale w tym było naprawdę strasznowato. Akademik numer 13 w Irkucku odpada:) W mieście spędziliśmy dwa tygodnie na kursach na Uniwersytecie, gdzie podszkoliliśmy znajomość języka rosyjskiego. Nie było tak samo intensywnie jak, na przykład, na kursach w Archangielsku, bo siatka godzin była mniej napięta, natomiast co sobie pogaworzyliśmy to nasze:) Poznaliśmy miasto, pojedliśmy pysznie, spacerom nad Angarą nie było końca. Specyfikę zabudowy stanowią drewniane domy, często zapadające się, które sąsiadują z nowym budownictwem. Irkuck na pewno ma swój urok, jednak nam samo miasto nie przypadło do gustu, to stolica regionu, korki, szum, gwar. Wiadomo, kto co lubi, my wolimy tzw. głubinki, jednak wśród nas znaleźli się Uczestnicy, którzy czuli się w Irkucku jak w domu i to jest dla nas najważniejsze:) 

Podczas pobytu udało nam się samodzielnie zorganizować wycieczkę do stolicy Buriacji - Ułan-Ude, gdzie znajduje się największa głowa Lenina, odwiedziliśmy także Iwołgińskij Dacan, czyli centrum kultury buddyjskiej, wioskę staroobrzędowców w Tarbagataju, niektórym udało się dotrzeć także do Listwianki, Bolszych Kotów, Arszanu, a i biwakować nad samym Bajkałem. Zaplanowaliśmy wypad w taki sposób, aby każdy z Uczestników mógł wybrać się tam, gdzie zechce, nawet na własną rękę, dlatego tych miejsc, w które udało się dotrzeć naszej grupie lub poszczególnym osobom jest naprawdę ... dużo. My jednak chcieliśmy napisać Wam o naszej pierwszej wspólnej wycieczce całą grupą, jeszcze przed rozpoczęciem kursu w Irkucku. Otóż, po 5-dniowej podróży, i zakwaterowaniu w akademiku w granicach godziny 22, szybki prysznic, imprezka na przywitanie tych, którzy dotarli samolotem i następnego dnia o 8 rano UAZ-em wybraliśmy się w 7-godzinną podróż na wyspę Olchon, do miejscowości Chużyr. My to jesteśmy zawodnicy:)))) Tam, jeszcze z Polski zarezerwowaliśmy noclegi w Usadbie Nikity Benczarowa, przepięknej bazie turystycznej nad samym brzegiem Bajkału. Spędziliśmy na wyspie cały weekend w pokojach z widokiem na jezioro. Dodatkowo, podczas weekendu, wybraliśmy się na objazdową, całodniową wycieczkę po Olchonie, UAZ-em rzecz jasna. Off-road pierwsza klasa:) Za to widoki zapierały dech. O ile o podróży Koleją napisaliśmy jakieś milion znaków, o samym Bajkale chyba milion to za mało:))) Jest piękny, czaruje, przyciąga i ma w sobie ... coś, co nie do końca możemy zdefiniować. I chyba nie o samo piękno jeziora chodzi. Po prostu panuje tam magia, dlatego w imieniu naszej lektorki Karoliny dziękujemy całej grupie naszych Słuchaczy i wszystkim tym, którzy do naszego grona dołączyli, bo to Wy sprawiliście, że mogliśmy tę magię przeżyć. Beato, Saro, Olu, Doroto, Renato, Zuzo, Kasiu, Kingo, Bartku, Marcinie, Sebastianie - dziękujemy za jak dotąd podróż naszego życia!

Ps: O naszych przygodach i wszystkich perypetiach, o których nie mamy już miejsca pisać:))) możecie przeczytać na naszym FB. Zachęcamy!

AKTUALNOŚCI

Zapraszamy na kursy w semestrze zimowym 2020/2021
WAKACJE Z ROSYJSKIM 2020
Zapisy - semestr letni 2020

Klienci o nas

Najbardziej podoba mi się to, że zajęcia przebiegają w małych grupach,  dzięki czemu są intensywne i lektorka maksymalnie wykorzystuje czas na  zajęciach, tyle się dzieje, że nie mam czasu się nudzić. Polecam
Lidia Jakubczyk
Polecam Rasputina, spędziłem tam dwa lata i bez problemu zdałem egzamin na  certyfikat Puszkina. Bardzo fajna szkoła, super klimat. Na pewno nauczą Cię  tu języka.
Dariusz Majchrzak
Na zajęciach nie ma czasu na nudę, są intensywne, mamy małą grupę, więc  praktycznie non stop mówimy i to co dla mnie najważniejsze: wynoszę z zajęć  tyle wiedzy, że nauka w domu w ogóle mnie nie angażuje.
Aneta Szymczak
Uczę się w tej szkole 2 rok, w tym roku przystępuje do certyfikatu, bez  stresu. Lektorka wie co robi, materiały, z których korzystamy na zajęciach  są przemyślane i przygotowane w taki sposób, aby szybko zapamiętać  słownictwo. Jak dla mnie bombowa szkoła.
Rafał Królikowski
Jak tu nie polecić szkoły, w której zajęcia odbywają się w małych grupach,  nie można wywinąć się od odpowiedzi, a na zajęciach trzeba cały czas gadać i  tylko po rosyjsku, bo lektorka nie odpuszczać Super miejsce, polecam!!!
Aneta Szczepaniak
Bardzo podobają mi się materiały wykorzystywane na zajęciach. Korzystamy ze  słowników tematycznych, co ułatwia szybkie zapamiętywanie słów.
Edyta Hoffer
Zajęcia prowadzone są przez świetną, zaangażowaną lektorkę z dużym  doświadczeniem. Na zajęciach jest wszystko: i konwersacje i gramatyka, a  wszystko to w wypośrodkowanej dawce, dzięki czemu zajęcia są ciekawe. Super  Rasputinie, oby tak dalej
Joanna Kazimierczak
Świetna szkoła, indywidualne podejście, kompetentni lektorzy i fantastyczna  atmosfera!  Polecam!
Kuba Kubicki
Najlepsza szkoła językowa z jaką miałam kiedykolwiek do czynienia. Trafiłam do niej potrafiąc się jedynie przedstawić (po rosyjsku). A teraz? Z ogromną niecierpliwością i chęcią przygotowuję się do certyfikatu!
Klaudia Szymańczyk

Partnerzy

rosyjski łódź